Jesteś tutaj

Media lokalne: Piłkarz uratował życie kibicowi

Mateusz Dłutowski

W Rozmierce 7 września pod koniec meczu doszło do niecodziennej sytuacji.
Piłkarz uratował życie kibicowi.

W sobotnie popołudnie 21 września w Rozmierce gościła telewizja komercyjna TVN w związku z sytuacją jaka zaszła dwa tygodnie temu na naszym boisku.
Wywiadu udzielił sołtys Joachim Kaczmarczyk oraz piłkarz Mateusz Dłutowski.

W lokalnej prasie ukazały się artykuły:

Agnieszka Pospiszyl - Strzelec Opolski
http://strzelecopolski.pl/uratowal-zycie

Uratował życie
Piast Strzelce Opolskie, trzecioligowy klub piłkarski, z powodu remontu trybun swoje mecze rozgrywa m.in. na boisku w Rozmierce.
W czasie jednego ze spotkań doszło tam do wypadku. Jeden z kibiców dostał ataku padaczki. Życie uratował mu... piłkarz.
Siódmego września, niemal pod sam koniec meczu ze Skrą Częstochowa, wśród kibiców wybuchło zamieszanie. Starszy mężczyzna, dopingujący strzelecką drużynę, dostał drgawek i przewrócił się. Stojący najbliżej niego ludzie nie wiedzieli, co zrobić. Jeden ze świadków zaczął wołać swojego syna Mateusza, studenta medycyny, który w tym czasie... grał na boisku.
- Nie widziałem, co się dzieje na trybunach ? opowiada Mateusz Dłutowski. - Ojciec do mnie krzyczał, machał rękami, wołał, żebym szybko przybiegł na trybunę. Z daleka zobaczyłem, że ktoś leży.
Mateusz od razu podbiegł do sektora widzów. Nie pytał o pozwolenie na zejście z boiska ani sędziego, ani trenera.
- W takich momentach to nie jest ważne ? mówi młody piłkarz. - Ten człowiek leżał na ziemi, miał drgawki, dusił się śliną i sztuczną szczęką. Na szczęście udało mi się ją szybko wyciągnąć, pilnowałem, żeby nie zapadł mu się język, inaczej mężczyzna mógłby się udusić, starałem się też utrzymać jego oddech.
Sędzia, widząc zamieszanie, przerwał mecz. Ktoś z widowni zadzwonił po karetkę pogotowia. Na szczęście starszy pan po chwili zaczął samodzielnie oddychać i odzyskał przytomność. Gdy przyjechała karetka, jej załoga zabrała wiernego kibica Piasta do szpitala.
Po odjeździe karetki piłkarz wrócił na boisko. Kibice zgotowali mu gromką owację. Mecz wznowiono.
- Zrobiłem, co trzeba ? mówi Mateusz. - Nie czuję się bohaterem.
To nie pierwszy raz, gdy Mateusz Dłutowski udzielał pierwszej pomocy. Wcześniej pomógł 12-letniemu chłopcu, który został pobity, oraz współlokatorowi, który zatruł się czadem. Interweniował też, gdy jadąc pociągiem, był świadkiem zasłabnięcia młodej dziewczyny.
- Studiuję medycynę, znam procedury postępowania w takich sytuacjach ? mówi Mateusz Dłutowski. - Ale co innego teoria, co innego praktyka. Gdy widzę takie sytuacje, jak ta, nie zastanawiam się, tylko staram się pomóc. Każdy powinien tak robić.
POS

Pierwsza pomoc w ataku padaczki:
- przytrzymaj głowę chorego, aby w czasie ataku drgawek nie zrobił sobie jeszcze większej krzywdy;
- usuń z jamy ustnej wszystkie przedmioty np. sztuczną szczękę, gumę do żucia itp. - w czasie ataku epileptyk może się nimi zadławić;
- rozluźnij ubranie wokół szyi chorego;
- usuń wszystkie przedmioty, które znajdują się w pobliżu poszkodowanego, mogące spowodować obrażenia podczas ataku (kamienie, kije, szkło);
- gdy poszkodowany odzyska przytomność, połóż go na boku z pozycji bezpiecznej;
- powiadom pogotowie ratunkowe (tel. 999 lub 112).

Pamiętaj!
1. Nie krępuj chorego i nie używaj siły w celu powstrzymania ataku drgawek.
2. Nie wkładaj w usta chorego knebli, bandaży, drewienek, łyżek itp.
3. Nie rozwieraj mu ust na siłę.
4. Nie podawaj nieprzytomnemu niczego do picia.

Czy pomagamy?

Mówi dr Ryszard Wileński, ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego:

- Coraz częściej, gdy przyjeżdżamy do takich zdarzeń, okazuje się, że ktoś z przypadkowych świadków stara się udzielić pierwszej pomocy. Na szczęście coraz większa grupa ludzi wie, jak to zrobić i nie boi się zadziałać. Nadal jednak jako społeczeństwo jesteśmy dość bierni. Często nie reagujemy, bo boimy się, że coś zrobimy źle. A w wielu przypadkach nawet bez fachowego przeszkolenia, ale zachowując się zdroworozsądkowo, możemy przyczynić się do uratowania życia. Warto też się szkolić. Podstawowe kursy pierwszej pomocy organizuje wiele firm, stowarzyszeń czy organizacji. Można o nie pytać np. w straży pożarnej czy w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.

Radosław Dimitrow - Nowa Trybuna Opolska
http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130912/POWIAT10/130919874

Piłkarz wybiegł z boiska, by ratować życie kibica

To był mecz z liderem III ligi. Piast rozgrywał tego dnia spotkanie w Rozmierce pod Strzelcami Opolskimi, na własnym terenie. Mijała 80. minuta. Nagle wśród kibiców nastąpiło poruszenie - mężczyzna, który jeszcze chwilę wcześniej dopingował piłkarzy ze Strzelec, przewrócił się pod ławkę, dostał drgawek i przestał oddychać.

- Akurat w pobliżu stał mój ojciec, który widząc, co się stało, zaczął mnie wołać i wymachiwać rękami - mówi Mateusz Dłutowski. - Myślałem najpierw, że wścieka się na moją grę, ale po chwili zorientowałem się, że tam ktoś leży i dzieje się coś złego.

Mateusz ruszył w kierunku nieprzytomnego człowieka. Nie pytając ani sędziego, ani trenera, zbiegł z boiska, żeby udzielić mężczyźnie pierwszej pomocy. Okazało się, że kibic doznał wyjątkowo silnego ataku padaczki - dusił się własną śliną i fragmentem sztucznej szczęki, który utkwił w gardle.

- Ten człowiek był cały siny i nie potrafił złapać tchu - relacjonuje Adrian Matuszczyk, działacz klubowy w Piaście. - Ludzie byli w szoku i nie za bardzo wiedzieli, jak mu pomóc. Na szczęście w porę przybiegł Mateusz, który chwycił głowę tego człowieka i zaczął go ratować.
czytaj dalej
reklama

Mateusz szybko ocenił sytuację, natychmiast wyciągnął sztuczną szczękę z przełyku kibica. Chciał wykonać także sztuczne oddychanie, ale nie było to konieczne. Mężczyzna odzyskał oddech i świadomość. Potem piłkarz czuwał przy nim do momentu, gdy pojawili się ratownicy medyczni i zabrali pacjenta do szpitala.

Choć lekarze są zdania, że ataki padaczki (nawet te bardzo ostre) rzadko kończą się śmiercią, to kibice, którzy widzieli całą sytuację, nie mają wątpliwości:
- Mateusz uratował temu człowiekowi życie! - mówią.

Kibic, który doznał podczas meczu silnego ataku padaczki, miał sporo szczęścia - Mateusz od razu wiedział, jak mu pomóc, bo poza tym, że gra w piłkę, studiuje medycynę we Wrocławiu i jest na czwartym roku. Gdy po przyjeździe medyków piłkarz wrócił na boisko, kibice głośno go oklaskiwali. Sam Mateusz nie czuje się bohaterem.
- Zrobiłem to, co do mnie należało - ucina rozmowę.

Bogdan Pietraczuk z Opolskiego Związku Piłki Nożnej, który także widział to zajście, uważa, że postawa Mateusza zasługuje na uznanie.

- Zazwyczaj to kontuzjowani piłkarze wymagają pomocy medycznej - mówi. - Po raz pierwszy spotykam się z sytuacją, gdy zawodnik ratował kibica.

Jak ustalili działacze klubu, hospitalizowany mężczyzna cierpi na padaczkę i wcześniej miewał już ataki (choć znacznie słabsze). Lekarze zalecają, by w takich wypadkach przede wszystkim sprawdzić, czy chory oddycha, zapewnić mu przestrzeń i usunąć niebezpieczne przedmioty, o które mógłby się skaleczyć. Nie należy jednak wkładać do ust żadnych przedmiotów ani rozwierać na siłę szczęk.

Informacje o tym, jak pomóc takiej osobie, udzielane są praktycznie na każdym kursie pierwszej pomocy. Problem w tym, że ludzie boją się pomagać w nagłych przypadkach, twierdząc, że mogą danej osobie zaszkodzić.

- A to błędne rozumowanie, bo każde działanie, nawet instynktowne, często okazuje się pomocne - mówi Piotr Zdziechowski, rzecznik strzeleckich strażaków. - Żeby zdobyć doświadczenie w zakresie pierwszej pomocy, warto jednak zapisać się na kurs. Nigdy nie wiadomo, kiedy taka wiedza może się przydać. Taki kurs można odbyć np. podczas dni otwartych, które organizują strażacy, lub na festynach. Udostępniamy ludziom fantomy, tak żeby zdobyli nie tylko wiedzę, ale nabrali też doświadczenia.

kategoria: 
Rok: 

2012 C Romuald Kubik