ROZMIERKA - oficjalna strona wsi

ROZMIERKA

NAPISZ DO NAS!  Rozmierka - Mail

ZAOBSERWUJ NAS!  Rozmierka - Facebook

Rozmierka Herb
11 maja 2025

Galeria zdjęć

Historia lokalna: Historia zatrzymana przez czas

Szanowni czytelnicy poniżej znajduje się bardzo ciekawy artykuł pt. „Historia zatrzymana przez czas” autorstwa  Barbary Małek-Skrzypiciel z Ujazdu opublikowany w „Gazecie Sławięcickiej nr 113, Wielkanoc 2025”.  Artykuł dotyczy pilota amerykańskiego, który przeżył wojnę w ówczesnym Bischofstal, a po 1945 r. mieszkał w Ujeździe, skąd  następnie został zabrany do Stanów Zjednoczonych z pomocą pracowników ambasady amerykańskiej w Warszawie.

Historia zatrzymana przez czas

Autor: Barbara Małek-Skrzypiciel z Ujazdu

       Kieszonkowy zegarek, który liczy sobie osiemdziesiąt, a może sto i więcej lat do dnia dzisiejszego zachwyca swą ponadczasową klasyką. Srebrne wieczko zegarka ozdobione delikatnym ornamentem roślinnym jest dowodem na to, że przedmiot ten był niegdyś uzupełnieniem męskiego stroju minionej epoki. Wydawałoby się, że wygląd zegarka niczym nie zaskakuje. W tym stwierdzeniu nie ma nic bardziej mylnego, ponieważ na jego tylnej stronie widnieje napis świadczący o tym, że miejscem powstania i zakupu zegarka były Stany Zjednoczone Ameryki. Uzupełnieniem całości wyglądu zegarka jest biała tarcza z czarnymi wyraźnymi cyframi, którego wskazówki zatrzymały się na godzinie 17.50. Możliwe, że uwieczniona pora dnia jest tylko zbiegiem okoliczności, a może wręcz przeciwnie jest niezwykłą historią zatrzymaną przez czas…

Lata 50. XX wieku. Ujazd niewielkie śląskie miasteczko powoli wraca do życia po tragicznych wydarzeniach minionej wojny, która również odcisnęła swe piętno na wielu mieszkańcach tej miejscowości. Na jednej z ulic noszącej nazwę Powstańców Śląskich, nazywaną powszechnie Dużą Dziekanką, znajduje się dom pod numerem cztery. Właścicielką domu jest pani Józefina Drozdek, która z niezwykłą starannością dba o swój dom, ogród pełen drzew i pięknych kwiatów. Józefina otacza także troską i serdecznością swojego lokatora, który od jakiegoś czasu mieszka z nią zajmując niewielki pokoik. Dla nikogo z ulicy nie jest tajemnicą, że lokatorem pani Drozdek jest lotnik bombowca powietrznych sił Stanów Zjednoczonych o nazwisku Kaulbach. Ten wysoki, przystojny mężczyzna o czarnych, lekko pofalowanych, krótkich włosach i pogodnym usposobieniu, cieszy się powszechną sympatią wszystkich osób mieszkających na tej ulicy. Szczególna relacja i przyjaźń, łączy amerykańskiego przybysza z najbliższym sąsiadem Pawłem, mieszkającym w domu naprzeciwko. Obaj mężczyźni często spędzają wolny czas na długich rozmowach, w czasie których wracają pamięcią do swoich przeżyć wojennych, mimo iż walczyli po przeciwnych stronach. We wspomnieniach Amerykanina pozostał moment, w którym jego samolot po obstrzale  niemieckiej artylerii przeciwlotniczej rozbił się w okolicach Ujazdu i Sławięcic, a on sam wyskakując na spadochronie ratuje swoje życie, choć doznaje przy tym poważnego urazu, który sprawia, że od tej pory porusza się na wózku inwalidzkim. Mimo ciężkich chwil, mężczyzna nie traci radości życia, choć bywają dni, kiedy na jego twarzy można dostrzec smutek, a nawet nutkę zadumy. Wygląda to tak, jak gdyby mężczyzna o czymś myślał albo na coś czekał. Nadchodzi wiosna, koniec kwietnia początek maja 1953 bądź 1954 roku. Pod domem na ulicy Powstańców numer cztery zjawiają się dwa samochody, z których jeden jest karetką wojskową. Z samochodów wysiadają dwaj cywile i sanitariusze, którzy wchodzą do domu, rozmawiając między sobą w języku anglo-amerykańskim. Po chwili z mieszkania wynoszony jest jego lokator, który sprawnie zostaje umieszczony we wnętrzu wojskowej karetki. Na chwilę przed odjazdem padają ostatnie słowa pożegnania z mieszkańcami ulicy wypowiadane w języku niemieckim, z delikatnym akcentem. Wśród żegnających jest Paweł, który na drogę wręcza swojemu przyjacielowi niewielki pakunek, w którym jest chleb i kilka kawałków lokalnej kiełbasy, a którą polubił Amerykanin. Uścisk dłoni mężczyzn jest potwierdzeniem, że nadeszła pora odjazdu. Na dłoni Pawła zostaje położony mały, srebrny zegarek, który jest wyrazem wdzięczności i podziękowaniem za niezwykły dar przyjaźni. Samochód powoli odjeżdża z ulicy. Dwaj synowie Pawła 15-letni Jan i 6-letni Józef biegną jeszcze przez krótką chwilę za odjeżdżającymi machając na pożegnanie do chwili, aż samochód znika za zakrętem drogi.

     Opisana historia zegarka i jego właściciela jest relacją ustną opowiedzianą przez mojego dziadka i ojca Pawła i Jana Małek nieżyjących już mieszkańców Ujazdu.  Nie wiadomo, co działo się z pilotem od momentu strącenia samolotu, ponieważ w jego wspomnieniach nigdy nie padła żadna konkretna data czy rok. Z powszechnie dostępnych źródeł wiadomo jest, że naloty amerykańskie w okolicach Ujazdu, Sławięcic i Blachowni miały miejsce w październiku 1944r. Kolejną sprawą dającą wiele do myślenia jest to czy ciężko ranny pilot został znaleziony przez ludność cywilną, która udzielając mu pomocy umieściła go w najbliższym szpitalu, a może ukryto go w innym bezpiecznym miejscu. Jednak największą do tej pory niewyjaśnioną zagadką pozostają okoliczności pobytu obywatela amerykańskiego w miejscowości Ujazd. Tym bardziej, że w księgach meldunkowych mieszkańców Ujazdu z lat 1946/1954 nie ma żadnej informacji na ten temat. Dziwnym pozostaje również fakt, że przedstawiciele ambasady amerykańskiej zjawiają się po swojego rodaka dopiero na początku lat 50-tych. Skoro jednak tacy przedstawiciele zjawili się w Ujeździe, Amerykanin musiał w jakiś sposób skontaktować się z przedstawicielami swojego kraju, podając miejsce swojego pobytu. Bardzo możliwe jest, że pierwszą formą kontaktu amerykańskiego pilota było wysłanie listu do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, który informacje przekazał ambasadzie. Inną kwestią nasuwającą wiele pytań pozostających bez odpowiedzi jest to czy amerykański przybysz był fatycznie tym za kogo się podawał i wreszcie czy nazwisko Kaulbach, którym się posługiwał było jego właściwym.

   Chcąc rozwikłać tę niewyjaśnioną tajemnicę sprzed lat jako autorka tekstu zwracam się z prośbą do wszystkich czytelników, a w szczególności do osób spoza granic naszego kraju, aby udzieliły mi informacji na temat losów bohatera opisanej przeze mnie historii.

P.S.

   Po opublikowaniu artykułu dowiedziałam się od starszego pana, że amerykański pilot był leczony ambulatoryjnie w szpitaliku Sióstr Boromeuszek w Ujeździe (ówczesny Bischofstal).  To tam nabrał sił, a potem pozostał w mieście na kilkanaście lat.

 

Lata minęły i jest to ciągle niekończąca się historia

    Od lipca do grudnia 1944 r. amerykańskie bombowce B-24 i B-17 wielokrotnie brały udział w  zmasowanych nalotach na teren niemieckich zakładów chemicznych w Blachowni Śląskiej (Blechhammer) w dzisiejszym Kędzierzynie-Koźlu. Amerykanie na potężnych bombowcach jak na ówczesne czasie startowali z baz w południowych Włoszech. Lecące w grupach po z bombardowaniu niemieckiej rafinerii Oberschlesische Hydrierwerke Blechhammer zawracały i w szyku leciały z powrotem do Włoch. W wyniku bombardowań zginęła też ludność cywilna w okolicznych wsi.  Niestety nie wszystkie wróciły. Wiadomo, że w naszej okolicy rozbiło się kilka amerykańskich bombowców po ostrzale niemieckich baterii przeciwlotniczych, m.in. dwa w ówczesnych Gross Strehlitz (obecnie Strzelce Opolskie) – w pobliżu obecnego sołectwa Suche Łany (na polach) oraz Adamowic (na łące za szpitalem), a także w Olszowej (Olschowa, Erlenbusch) i Lichyni (Lichinia, Lichtenforst).

    Podobna, lecz tragiczna historia pilota amerykańskiego zdarzyła się w naszej okolicy w 1944 r. W Brzezinach (Bresina, Nieder Birken) koło Strzelec Opolskich (Gross Strehlitz) miał przebywać u jednych z mieszkańców pilot amerykańskiego bombowca zestrzelony przez baterię niemiecką. Do dziś jest to zagadka. Z przekazów ludowych wiemy, że pilot po pewnym czasie chciał dołączyć do swojej armii. Miał udać się w kierunku zabudowań zwanych Gruszek (Gruschek, Wohnplatz Mokrolohna) i tam niestety miał zostać zabity przez żandarmerię niemiecką. Dlaczego tak się stało… ponieważ ktoś doniósł żandarmerii o pilocie, a ten zapewne nie chciał się podać i zginął. Możliwe, że może był jeden z pilotów rozbitych bombowców pod dzisiejszymi Strzelcami Opolskimi. Niewykluczone, że został pochowany na cmentarzu w Strzelcach Opolskich wraz z innymi pilotami, którzy zginęli w naszej okolicy.

Opracował:

Piotr Smykała

ROZMIERKA

Malownicza wieś położona w północno-zachodniej części Gminy Strzelce Opolskie, w województwie opolskim. Jest jedną z najstarszych miejscowości w gminie, co świadczy o jej bogatej historii i tradycjach.

Rozmierka Herb

MENU

HISTORIA

SPOTKAJMY SIĘ

Rozmierka - Lokalizacja

Rozmierka - Lokalizacja Rozmierka, województwo opolskie

Rozmierka - Mail

Rozmierka - Facebook

created with Słoneccy.pl Strony internetowe by Słoneccy.pl